pexels photo 277477

Jakub bawi się w pokoju, więc biorę Tymka na podrzemkowe karmienie. Słyszę, jak starszy syn porzuca zabawę i drepcze po mieszkaniu, po chwili nas lokalizuje. Drzwi od pokoju powoli się uchylają, ukazuje się twarz niewiniątka i cichutkie „Mogę wejść?”. Kiwam głową, więc podchodzi do mnie i Tymka. „Mogę się przytulić?” znowu kiwam, więc się gramoli na łóżko i kokosi pod moim łokciem. Tymek jeszcze je… Jakub zaczyna go łaskotać w stópkę: „Nie rób!” krzyczę szeptem (da się ? ) , ale on wzmaga swoje braterskie „pieszczoty”…Tymek już nie je. Prawie każde karmienie tak wygląda! Scenariusz ten sam, chyba, że włączę mu bajkę… (teraz już na szczęście w dzień karmienie jest jedno lub dwa, ale jak Tymek był młodszy, było mi bardzo ciężko).

***

Jakub bawi się kolejką, Tymek orbituje po pokoju. „Weź go, weź go on mi rusza kolejkę!!” - rozlega się donośny krzyk Jakuba. Podbiegam, próbuję tłumaczyć:

-  Tymek chce tylko dotknąć, przecież ci nie zabierze, on tak lubi obserwować, jak się bawisz - przekonuję.

- Nie, weź go stąd!

-  To idź z nią do swojego pokoju i zamknij drzwi. – Jakub biegnie, za nim drepcze Tymek. Młodszy siada pod zamkniętymi drzwiami, czeka. Po chwili drzwi się uchylają, Jakub wygląda, patrzy na Tymka, jak próbuje wstać i wejść do pokoju, po czym bach! zamyka drzwi. Tymek w płacz…

- Jakub nie zamykaj Tymkowi drzwi przed nosem, jak chcesz się tam bawić sam, to nie otwieraj drzwi!

Sytuacja powtarza się kilka razy, w końcu mam dość i mówię, że schowam mu kolejkę na strych. Jakub ochoczo się zgadza, bo woli, żeby zabawka leżała na strychu, niż żeby Tymek ją dotknął…

***

Tymek się huśta od pięciu sekund, Jakub zaczyna płakać, że teraz on chce.

- Przecież pytałam wcześniej, mówiłeś, że nie chcesz. Teraz jest jego kolej!

- Nie mooooja, teraz ja chcę, Tymek już nie chce! – Tymek z całego tego zamieszania zaczyna płakać, więc i tak muszę go wyjąć z huśtawki, na którą zaraz gramoli się triumfujący Jakub…

Podobnych sytuacji mogłabym zebrać jeszcze z dziesięć z każdego dnia! Codziennie muszę zmagać się z braterską zazdrością. Jakub potrafi być bardzo czuły i opiekuńczy, potrafi się z bawić z Tymkiem, tak, że oboje się śmieją, ale też potrafi mu pół dnia dokuczać. Woli schować zabawki, niż dać je Tymkowi (temat zabawek mógłby być osobną historią, bo póki co WSZYSTKIE zabawki są Jakuba). Gdy widzi Tymka na moich kolanach, płacze, że też chce się przytulić (jakoś przez całą resztę czasu nie ma takiej potrzeby), czasem chodzi za Tymkiem i go trzepie czymś po głowie, odpycha go i przewraca, ciągnie za włosy…

O ile z sytuacjami, gdy walczy o moją uwagę już sobie radzę (staram się faktycznie tulić obu na raz), to z podziałem zabawek jest ciężko. Tymek ma już kilka atrakcyjnych autek na wymianę – czasem to działa ?. Kiedy jednak robi się gorąco – oddzielam ich fizycznie, każdy do osobnego pokoju (niekiedy się nie da, bo obaj chcą być przy mnie). Czasem za karę chowam zabawki. Nadal jednak mam problem z tym poszturchiwaniem i biciem, bo to się zdarza Jakubowi codziennie. Nie widać przy tym jakiejś celowej agresji, po prostu, jakby to był dla niego element zabawy. Co wtedy robię? Zamykam go w jego pokoju na 3 minuty, a gdy wypuszczam – pytam, co zrobił złego i jak to naprawi. Zazwyczaj schemat jest ten sam – przeprosi Tymka i daje mu jakąś zabawkę ?. Tłumaczę też Jakubowi, że kocham ich obu i nie pozwolę żadnemu z nich bić drugiego. Jeśli Tymkowi zdarzy się pociągnąć Jakuba za włosy (choć to jest ten etap rozwoju, że wszystko ciągnie) to też mówię głośno „Tymek, nie wolno!” i go zabieram – żeby starszy syn czuł, że od nich obu wymagam tego samego.

A Wy drodzy rodzice, jakie macie sposoby na zazdrość między dziećmi? Jak reagujecie na agresję? Jak radzicie sobie z podziałem zabawek ??

 

Joanna Karasowska-Płotek

Blog