portrait child hands 57449

31.05.2017

Wieczorna kąpiel, czas na mycie włosów, Jakub standardowo zaczyna się drzeć – Co mi robicie?! Ja nie chcę myć włosów! – Trzeba, bo są brudne, chodź, szybko umyjemy. – mówię i polewam go prysznicem. – Niee ja nie chcę!! – krzyczy coraz rozpaczliwiej, wyrywa się, woda zalewa mu buzię. Cały się trzęsie, płacze głośno. Szybko kończę operację i zawiniętego w ręcznik zanoszę na łóżko. Nadal nie może się uspokoić, tuli się do mnie. – Przestraszyłeś się wody Jakubku? – pytam. – Tak! – Tego, że nalała ci się do oczu i buzi? – Tak!! – Pewnie bałeś się, że się utopisz? – Tak, chcieliście mnie stopić! – Nie lubisz, jak leję ci wodę z prysznica na głowę? – Tak, nie lej mnie z prysznica, ja się boję! – Dobrze, już nie będziemy tak myć głowy, będziemy spłukiwać wodą z miski, ok? – Tak, ja się prawie stopiłem! – Jakub powoli się uspokaja, ale w kółko powtarza te same słowa, widać, że bardzo przeżywa, to co się wydarzyło.

Jakub wybiega z domu na deszcz w samym swetrze, po drodze wdziewając kalosze. Po chwili słyszę głośny płacz. Co znowu…Idę do niego, stoi cały zapłakany i się trzęsie. – Co się stało Jakubku?Boooaaa nieee auuuu piaaa – próbuje coś powiedzieć, dalej zawodząc. – Jakub, powiedz spokojnie, co się stało? – Nie mogłem wyjąć autek! – Acha, chciałeś wyjąć auta z piaskownicy i nie dałeś rady? – Tak, nie umiałem sam wyjąć! – dalej się trzęsie i płacze. – Ciężko jest samemu otworzyć piaskownicę, pewnie chciałeś, żeby ktoś ci w tym pomógł? – Taaak, nikt mi nie pomógł!I jest ci smutno, że ci się to nie udało? – Tak, ja sam nie umiem! – Może tata ci pomoże? – Jakub ciągle przeżywa, to co się stało, powtarzając w kółko, że nie dał rady wyjąć autek z piaskownicy, ale zgadza się pójść tam z tatą.

Jaki jest wspólny mianownik tych wydarzeń? Jakub przeżywał bardzo silne emocje, z którymi nie umiał sobie poradzić. Najpierw lęk – że się utopi, potem bezradność i frustrację, bo nie umiał sam otworzyć piaskownicy. Przytulanie go i nazywanie jego uczuć (powtarzane nawet kilka razy „Widzę, że bardzo się przestraszyłeś”, „Ojej, tak bardzo płaczesz, naprawdę to przeżywasz”) było mu potrzebne, żeby się uspokoić. Chociaż mogłoby się wydawać, że płakał z błahego powodu, to jednak jego emocje były prawdziwe – on się naprawdę bał, naprawdę był bezradny itp. Zauważyłam, że sam nie potrafi jeszcze się uspokoić, poradzić sobie z kotłującymi się w nim emocjami, a moją rolą jako rodzica jest pomoc w nazwaniu i wyrażeniu tego, co przeżywa. Dzięki temu z czasem nauczy się rozpoznawać swoje emocje i będzie umiał  je wyrażać i sobie z nimi radzić.

A co wy robicie w podobnych sytuacjach?

Joanna Karasowska-Płotek

Blog