babies 2242682 640

15.05.2017

„Zostaw brata! Nie bądź złośliwy!”

 „Przestań już marudzić, o co ci znowu chodzi?”

„Idź się pobawić, nie mam teraz czasu”

Tak często wyglądało nasze popołudnie – orbitujący wokół mnie syn, do znudzenia powtarzający te same zachowania, zaczepiający młodszego brata i wszczynający awantury o soczek, oraz ja – coraz bardziej zdenerwowana, świadoma nieskuteczności wypowiadanych słów, bez pomysłów na ujarzmienie dziecka… może poza kolejną groźbą:  Jeżeli się nie uspokoisz, pójdziesz do pokoju! Jak można się było spodziewać, mój koronny argument w końcu przestał działać… Zmęczona powtarzającym się wieczornym schematem, po rozmowie z mamą (nie ma to jak świeże spojrzenie niekwestionowanego autorytetu :-) ) postanowiłam rozpocząć eksperyment NAZYWANIA UCZUĆ MOJEGO DZIECKA I ODKRYWANIA JEGO POTRZEB.

Niby prosta rzecz, a jednak wykonanie tego zadania przyszło mi ciężko. Nie jest łatwo słuchać, wczuć się w drugą osobę, szczególnie jeśli jest nią płaczliwy dwuipółlatek, który znowu obudził brata :)

Właśnie wróciliśmy z przedszkola. Siadam na huśtawce w ogrodzie, a Jakub pokłada się na mnie i marudzi: Ja chcęęę do domuuu! Tłumaczę, że Tymek śpi.  Daję mu wybór: Poczekasz tu ze mną, aż się dzidzia obudzi, albo pójdziesz z dziadkiem kosić trawę. Nic nie działa- rozkręca się coraz bardziej. W końcu pytam: Jesteś zmęczony? -Nie! Jesteś śpiący?- Nie, chcę iść do domu, zostaw tu dzidzię! Wybawia nas obudzenie się młodszego brata. W domu znów starałam się wsłuchać w synka, odkryć, jakie potrzeby stoją za jego marudzeniem. Jesteś zazdrosny o Tymka? Że się nim zajmuję? -Tak! Chcesz się do mnie przytulić? -Tak! To daj jakąś książeczkę i razem ją pooglądamy. Siedzimy tak we trójkę i oglądamy książeczkę, a ja jestem w szoku:  tak niewiele mu było trzeba…

Teraz lepiej rozumiem, co się dzieje. Kiedy jest zmęczony, śpiący- uaktywniają się jego dziecięce potrzeby bliskości z mamą, posiadania jej tylko dla siebie. I młodszy brat staje się rywalem- stąd ta zazdrość. Dodatkowo nie wie co się z nim dzieje i nie potrafi tego wypowiedzieć- po prostu staje się płaczliwy i wymagający. Dlatego potrzebna jest pomoc dorosłego- kiedy zauważę jego stan, mogę poświęcić mu trochę czasu. Oczywiście nie zawsze przestanie marudzić. Ale konsekwentne „zgadywanie” jaka potrzeba stoi za jego zachowaniem pomaga mu lepiej zrozumieć, co przeżywa i uczyć się wyrażać to wobec innych osób. A ja staje się bardziej uważna na własne dziecko i jego uczucia :)

Joanna Karasowska-Płotek

Blog