pexels photo 116151

25.04.2017

Jakub miał wtedy niecałe dwa lata. Przeżywał akurat etap uciekania ode mnie i niszczenia wszystkiego, co mu wpadnie w ręce. Siedzieliśmy w ogrodzie, on buszował wśród krzaków, a ja, czytając książkę, zerkałam na niego co chwilę. Nagle zobaczyłam, że z radością depcze babcine kwiatki. Jakub, nie wolno! Zaczął deptać mocniej… Jakub, przestań, albo pójdziemy do domu!- jeszcze większa radość... Podbiegłam szybko, chwyciłam go i takiego wyrywającego się i drącego wniebogłosy zaniosłam do domu. Tam płakał i krzyczał, że chce wyjść z powrotem, wyrywał mi się i próbował uciec na dwór. Bezsilna, nie wiedząc, jak go uspokoić, zaniosłam go do jego pokoju i zostawiłam w łóżeczku. Wtedy wpadł w jeszcze większą histerię… Po chwili jednak usłyszałam zawodzący płacz: do mamy…. Z rozdartym sercem wzięłam go z łóżeczka i przytuliłam, a on powtarzał już tylko te słowa. Jak się uspokoił, wyjaśniłam mu, w jaki sposób może się bawić w ogrodzie.

Gdy myślałam potem o tej sytuacji, zrozumiałam, że Jakub tak jakby „się zresetował”. Podczas ataku histerii jego układ nerwowy był na tyle pobudzony, że nie mógł już przyjmować bodźców z zewnątrz. Dodatkowo był na mnie zły i moja obecność, dotyk, głos jeszcze bardziej go pobudzały. W takiej sytuacji nie mogłam już w żaden sposób do niego dotrzeć- on się rozkręcał, a ja byłam bezsilna. Taki proces trzeba przerwać. Kiedy został na chwilę sam (bodźce zostały ograniczone) coś się w nim przełamało- pobudzenie trochę opadło i znów potrzebował kontaktu ze mną, żeby doświadczyć ukojenia.

Od tej pory używam tego sposobu w różnych sytuacjach: gdy wpadnie w histerię lub przekracza granice. Zostawiam go wtedy w pokoju na dwie minuty (według zasady – ile lat tyle minut J). Potem go zabieram i gdy się już uspokoi, rozmawiam o tym co się stało: co zrobił niewłaściwie i w jaki sposób może to naprawić (np. przeprosić brata, sprzątnąć bałagan itp.). Czasem wystarczy powiedzieć „Nie rób tego, bo pójdziesz do pokoju”, by się uspokoił lub przestał np. hałasować czy coś niszczyć. Oczywiście nadal co jakiś czas sprawdza, czy faktycznie dotrzymam słowa :)

A jak to jest u Was? W jaki sposób sobie radzicie z dziecięcą histerią lub uporczywym „testowaniem” granic?

Joanna Karasowska-Płotek

 

Blog