boy 477013 640 

13.03.2017 

Czasami dzieci swoim zachowaniem pokazują nam, że nie jesteśmy im potrzebni, 

mając jednak nadzieję, że w to nie uwierzymy.

Pewna wychowawczyni opowiedziała mi taką oto historię:

            Dominika była dla mnie wielką tajemnicą. Zdolna, ładna- miała wszelkie szanse na udaną karierę szkolną. I tak się działo w szkole podstawowej- a w gimnazjum zaczął się wielki bunt: wagary, arogancja wobec nauczycieli. Posypały się jedynki, uwagi, zagrożenia. Ciągłe wizyty rodziców w szkole i bezradne rozkładanie rąk. Wiele rozmów z Dominiką, dawanych jej szans i ofert pomocy. A w odpowiedzi- lekceważenie, złość. Pewnie były przyczyny: wpadła w złe towarzystwo, rodzice sobie nie radzili. Jednak coś mnie w tym zastanawiało- ten jej upór w odrzucaniu pomocy. Zawsze była niezależna- i wtedy, gdy szło jej dobrze, i gdy popadła w kłopoty. W szkole naprawdę staraliśmy się jej pomóc i wydawało się, że wszystko na nic. Pod koniec drugiej klasy rodzice przenieśli ją gdzie indziej, chyba nawet trafiła do jakiegoś ośrodka dla trudnej młodzieży. Straciłam z nią kontakt.

            Kilka dni temu idąc ulicą usłyszałam słowa pozdrowienia. Okazało się, że to Dominika. Studiuje, ma jakieś plany na dalsze życie. Powiedziała mi najbardziej zaskakującą rzecz, jaką mogłam usłyszeć: „Szkoła była fajna, wiem, że o mnie walczyliście, tylko ja wtedy nie umiałam tego docenić. Ale to było ważne- robiłam wszystko, żeby was wkurzyć, a jednak nie zostałam skreślona. Pamiętam, jak pani wiele razy mi mówiła, że we mnie wierzy. To mi jakoś zostało. Dziękuję!”

Pomyśl o dzieciach, z którymi pracujesz. Czy jest wśród nich takie, które próbuje Cię zniechęcić lub odstraszyć swoim zachowaniem? Jak sobie z tym radzisz?

Wyobraź sobie, że spotykasz je po kilku czy kilkunastu latach. Jak myślisz, co dobrego mogło zapamiętać z Waszych kontaktów? Jakie Twoje słowa, zachowania mogły się w nim zapisać?

Aleksandra Karasowska

Blog