pexels photo 128893

Czy dziecko powinno być posłuszne?

Być może to pytanie budzi w nas wątpliwości. Z jednej strony chcemy żeby dzieci zachowywały się w sposób zgodny z naszym oczekiwaniem, z drugiej mamy obawy, bo posłuszeństwo kojarzy się z biernością, brakiem własnej woli, bezrozumnym wykonywaniem poleceń, nadmierną uległością. Wydaje się być czymś przeciwnym do wolności, spontaniczności, kreatywności, które uznajemy za ważne w wychowaniu dziecka. Czy tak jest w istocie? Słownik Języka Polskiego określa posłuszeństwo jako „poddawanie się czyjejś woli”. Ta definicja pokazuje, że nie oznacza ono pozbawienia własnej woli, ale poddanie jej innym. Nie jest to trwała cecha charakteru (posłuszne dziecko, które zawsze słucha każdego dorosłego), ale raczej pewna zdolność do „bycia posłusznym” w określonych sytuacjach.

Czy ta zdolność  jest nam w życiu potrzebna?

Kiedyś byłam świadkiem takiego oto zdarzenia: jedna z koleżanek przyszła godzinę później na zebranie zespołu. Na pytanie dyrektora, dlaczego się spóźniła, powiedziała: nie będę się zmuszać do wstawania o takiej porze. W ten sposób wyraziła swój protest przeciwko zbyt wczesnej, według niej, godzinie rozpoczynania spotkań. Podobne sytuacje sprzeciwu wobec obowiązków służbowych zdarzyły się kilkakrotnie. Niedługo potem otrzymała wypowiedzenie. Była to kolejna praca z której musiała odejść, pomimo wysokiego poziomu kompetencji. Przyczyną były konflikty z przełożonymi. Na czym polegał jej problem? Polecenia czy ustalenia niezgodne z jej wolą budziły w niej opór, który manifestowała w formie buntu, nie licząc się z konsekwencjami. Takie zachowanie jest charakterystyczne dla nastolatków, jednak u osoby dorosłej oznacza brak dojrzałości i, jak widać, utrudnia pełnienie ról społecznych. Możemy się zastanawiać, czy ta osoba był wolna? Jej zachowanie wskazuje raczej na brak wolności: „przymusowe” buntowanie się. Czy była spontaniczna? Patrząc na nią miałam wrażenie, że po prostu nie panowała nad swoimi impulsami. Czy była twórcza? Być może tak, jednak z powodu trudności z utrzymaniem pracy nie miała okazji tego wykorzystać.

Umiejętności poddawania swojej woli oczekiwaniom innych uczymy się w dzieciństwie. Najpierw dokonuje się to w relacji z rodzicem, który jest autorytetem, działa na mocy zaufania, jakie zdobył w oczach dziecka opiekując się nim. Nie łamie jego woli, ale ją ogranicza i kształtuje. Nie upokarza, ale obdarza szacunkiem. Stawia wymagania, uczy przestrzegania zasad, powstrzymuje niewłaściwe lub niebezpieczne zachowania. Pokazuje jak pokonać własne słabości (nie chce mi się), podejmować wyzwania (robić rzeczy, które są trudne, ale słuszne).

Na bazie tych doświadczeń dziecko uczy się przyjmować autorytet osób spoza rodziny (w szczególności wychowawców) a także respektować zasady panujące w grupie. Im bardziej jest dojrzałe, tym bardziej przyjmuje te wpływy w świadomy, krytyczny sposób, decydując, którym się podda, a którym nie. Tym bardziej też pracuje samo nad sobą- stawia sobie cele i realizuje je, pokonując trudności. Proces ten prowadzi do wykształcenia dyscypliny wewnętrznej, dzięki której dorosły człowiek potrafił zachować się odpowiedzialnie: być wiernym przyjętym zobowiązaniom (w rodzinie, w pracy) a także swoim własnym zasadom, nawet wtedy, gdy wymaga to wyrzeczeń.

Nasze rozważania pokazują problem posłuszeństwa z innej perspektywy: Być może nie chodzi o to, czy dziecko powinno być posłuszne dorosłemu, ale o to, czy dorosły potrafi być dla dziecka autorytetem i kształtować jego charakter. 

Aleksandra Karasowska

Blog